powrót do sekcji artykułów




Po meczu Budowlani - Arka


Trapieni kontuzjami lubelscy Budowlani nie dali rady w Lublinie Arce Gdynia, z którą przegrali w półfinale mistrzostw Polski 5:25. Za tydzień lublinianie w meczu o brązowy medal zmierzą się w Gdańsku z Lechią, która w sobotę uległa na swoim boisku Budowlanym Łódź 15:17

Sobotnie spotkanie półfinałowe ściągnęło na trybuny wielu kibiców. Pierwsze 20. minut należało do gości, którzy swoją przewagę udokumentowali punktami. W 18. minucie trzy punkty po karnym zdobył jeden z trzech grających w Arce Ukraińców Stanisław Krieczun i lublinianie przegrywali 0:3. Po dziewięciu minutach gospodarze wyszli jednak na prowadzenie. Przyłożeniem po szybkiej akcji na lewej stronie popisał się Tomasz Stępień i było 5:3. Niestety obrońcy Budowlanych nie udało się podwyższyć. Kilka minut później kolejnej próby podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał z karnego Stępień. Co się nie udało rugbistom lubelskim, powiodło się drużynie z Wybrzeża. Tuż przed przerwą po wygranym aucie i przeprowadzonym tzw. molu autowym pięć punktów z przyłożenia zdobył kapitan i zarazem grający trener tej drużyny, Dariusz Komisarczuk. Jak się później okazało, były to punkty mające decydujący wpływ na końcowy wynik spotkania.

Po zmianie stron lublinianie jeszcze nie ochłonęli po ciosie w końcówce pierwszej połowy, a już przegrywali 5:15. Po pierwszej akcji gości, przy sporym szczęściu Jarosława Batora (piłka po jego kopie dziwnym trafem zaskoczyła lubelskich obrońców i ponownie wróciła w ręce tego zawodnika) zdobyli kolejne pięć punktów (13:5 dla Arki), a podwyższył Bator.

Przewaga rywali stale rosła. Po dwóch przyłożeniach Jacka Wojaczka i Ukraińca Aleksieja Bekova strata do Arki wynosiła już 20 punktów. Dla słabo grających Budowlanych okazała się ona już nie do odrobienia.

- Popełniliśmy za dużo błędów, szczególnie w pierwszej połowie, przegrywaliśmy auty, nie wykorzystywaliśmy stwarzanych sytuacji - mówi trener Budowlanych Andrzej Kozak. - Po przerwie zostaliśmy zaskoczeni szybko straconymi punktami. W drugiej połowie tylko się broniliśmy, a nie stworzyliśmy żadnej sytuacji do położenia punktów. Było widać, że byliśmy słabsi, mniej wybiegani, po prostu był widoczny brak treningów. Dziękuję chłopakom za ambicję i wolę walki. Arka była od nas zdecydowanie lepsza i wygrała zasłużenie. Od kilku meczów brakuje nam pełnowartościowych zmienników, trapią nas kontuzje. Dziś z bólem kręgosłupa musiał grać Tomasz Jóźwik.

- Pierwsza połowa była wyrównana, oba zespoły wzajemnie badały swoje możliwości - mówi szkoleniowiec Arki Dariusz Komisarczuk. - Po przerwie byliśmy już zdecydowanie lepsi. W tym okresie było dużo naszej gry ręką, przeprowadzaliśmy szybkie akcje po obu stronach boiska, była spora płynność w grze. Teraz przed nami już tylko finał z Budowlanymi Łódź. Nie ukrywam, że zrobimy wszystko, by za tydzień pokonać u siebie Łódź i zdobyć złoty medal.


źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 07.06.2004