powrót do sekcji artykułów




Po rundzie jesiennej


Przed rozpoczęciem rozgrywek zakładano, że jesienią rugbiści Budowlanych wygrają pięć spotkań. Niestety lublinianie zwyciężyli zaledwie raz i po pierwszej rundzie zamykają I-ligową stawkę.

Zupełnie nieoczekiwanie na półmetku prowadzi Folc AZS Warszawa, drużyna, która w poprzednim sezonie walczyła o utrzymanie się w lidze. Akademicy wygrali osiem z dziewięciu spotkań i zgromadzili 25 punktów.

Przed sezonem trener Budowlanych Maciej Powała-Niedźwiecki nawet w najczarniejszych snach nie przewidywał takiego scenariusza. - To dla mnie ogromne rozczarowanie - przyznaje. - Na gorąco trudno mi nawet wskazać przyczyny kiepskiej postawy zespołu. Być może jednym z powodów takiego stanu rzeczy było odmłodzenie drużyny. W zespole występowało ośmiu juniorów, ale okazało się, że tacy zawodnicy jak Rafał Janeczko, Stanisław Niedźwiecki, Bartłomiej Mazur, Michał Jasiński, choć grają w swojej kategorii wiekowej w reprezentacji Polski, nie byli w stanie udźwignąć ciężaru walki w I lidze.

Nie udźwignęli młodsi gracze, nie dali rady także starsi. Filar młyna Paweł Pieniak leczył kontuzje i nie zdołał nadrobić zaległości treningowych. Natomiast występujący także na tej pozycji Tomasz Jóźwik ze względów osobistych grał tylko w trzech meczach. Waleczny jak zwykle był Stanisław Więciorek, lecz nie miał należytego wsparcia. W zespole występowało dwóch Ukraińców - obrońca Aleksander Czasowski i łącznik młyna Taras Sawczyn, ale nie było to wzmocnienie, a raczej uzupełnienie składu.

Najgorsze jest to, że często Budowlani nie grali źle, walczyli, ale spotkania wygrywali rywale. - Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że nawet najniższa przegrana jest po prostu porażką - mówi trener Powała-Niedźwiecki. - Nie na miejscu jest też narzekanie na brak szczęścia, choć w kilku meczach ewidentnie zabrakło nam fartu. - Uważam, że w każdym spotkaniu graliśmy poniżej naszych możliwości. Powinniśmy wygrać z Orkanem Sochaczew, Lechią Gdańsk, Juvenią Kraków, a pokonaliśmy tylko Pogoń Siedlce. Wprawdzie mamy jeszcze jeden mecz zaległy z Arką Gdynia, ale rozegramy go wiosną i trudno spodziewać się w nim naszego zwycięstwa. Nie wiem, co będzie dalej. Sytuacja jest trudna, ale nie katastrofalna. Wierzę, że możemy jeszcze zająć miejsca 6-8.

Francuski zaciąg

Nie da się ukryć, że w tym składzie lublinianom ciężko będzie się utrzymać w gronie najlepszych. Konieczne jest wzmocnienie zespołu i oczywiście ciężka praca. Teraz zawodnicy dostali trzy tygodnie wolnego. W tym czasie zarząd klubu będzie miał czas na podjęcie strategicznych decyzji. Pod koniec listopada zespół wznowi treningi. - Zobaczymy, kto chce zostać na tonącym okręcie, a kto z niego uciekać - zastanawia się trener. - Jedno jest pewne, aby drużyna mogła skutecznie walczyć wiosną, musi być przygotowana na sto procent. W kadrze powinno być 28 zawodników. Jeśli chodzi o nowych graczy, to najlepiej by było, aby do Lublina przyjechali trzej rugbiści z II ligi francuskiej oraz grający z nimi nasz wychowanek Tomasz Stępień. Oczywiście trzeba utrzymać tych zawodników, którzy są w tej chwili w składzie.

DLA GAZETY

Krzysztof Okapa, wiceprezes Budowlanych

Co tu ukrywać, wyniki są złe, choć uważam, że od drużyn, które nas wyprzedzają, nie dzieli nas przepaść. Można powiedzieć, że jest to pierwszy sezon, za który w pełni odpowiedzialny jest nowy zarząd. Niedługo się spotkamy i wyciągniemy wnioski. Musimy to poukładać od strony organizacyjno-finansowej, bo nie wszystkie przedsezonowe plany zostały zrealizowane. Trzeba zrobić wszystko, aby zespół został należycie przygotowany do drugiej rundy i zabezpieczyć na to fundusze. Najważniejsi w tym wszystkim są jednak zawodnicy. Szczególnie ci rutynowani. Będziemy z nimi rozmawiać. Oni muszą się określić, czy będą dalej grali, czy nie, bo sama młodzież nie da rady. Mam nadzieję, że wiosna przyniesie nam znacznie więcej radości niż jesień.


źródło: Wiesław Pawłat - Gazeta Wyborcza 08.11.2005