To może być prawdziwy hit tej zimy. Do Budowlanych Lublin ma trafić zawodnik z Nowej Zelandii, jednego z najlepszych zespołów rugby na świecie.
Skąd pomysł sprowadzenia tak egzotycznego gracza? - To kolega Stanisława Niedźwieckiego, który obecnie gra w Benfice Lizbona. W kwietniu w Portugalii kończy się sezon i Stasio, wracając, ma wziąć ze sobą tego Nowozelandczyka. Niedźwiecki zaprzyjaźnił się tam z wieloma obcokrajowcami - tłumaczy Piotr Choduń, trener Budowlanych.
Zawodnik, o którym mowa, nazywa się Greg Mullany i ma 22 lata. Co prawda nie ma jeszcze charakterystycznych dla Nowozelandczyków tatuaży, ale... - Mullany jest Maorysem, czyli rdzennym Nowozelandczykiem. Mówił mi, że jak wróci do ojczyzny, to się wytatuuje. To przyjazny człowiek i świetny rugbysta. Do tego bardzo chce zobaczyć Polskę - opowiada Niedźwiecki.
Mullany gra na pozycji łącznika ataku, czyli tej co Wojciech Piotrowicz, jeden z najbardziej obiecujących młodych graczy Budowlanych. Trener Choduń ma jednak nadzieję, że ten transfer nie będzie stanowił kłopotu dla drużyny.
- Zawodnik takiego formatu z pewnością wzmocni drużynę. Bardzo podniesie morale, a ponadto będziemy się mogli pochwalić, że jesteśmy bodaj pierwszym zespołem w Polsce, który ma Nowozelandczyka - uśmiecha się szkoleniowiec.
- On jeszcze nigdy nie grał w naszym kraju, a z tego co wiem, jest obieżyświatem. Stasio wspominał, że Mullany wiele potrafi, dobrze punktuje, kopiąc na bramkę. Umie też perfekcyjnie rozgrywać piłkę w ataku - dodaje Choduń.
Póki co, wolę pozyskania zawodnika wyraził zarówno klub, jak i sam gracz. Pozostaje jednak do uzgodnienia jeszcze wiele kwestii, w tym najważniejsza, finansowa. Budowlani muszą namówić kilku sponsorów, aby móc złożyć ofertę rugbyście.
- Na gwałt poszukujemy zabezpieczenia finansowego. Mam nadzieję, że uda się nam to dzięki drobnym darczyńcom. Nowozelandczyk nie jest wymagającym zawodnikiem i nie chce wielkich pieniędzy - zapewnia Choduń.
Budowlani, którzy są liderem pierwszej ligi, już rozpoczęli przygotowania do rundy rewanżowej (pierwszy mecz 3 kwietnia z Pogonią Siedlce).
- Trenujemy od grudnia na siłowni i w hali. Od lutego, jeśli pozwoli na to pogoda, wychodzimy na boisko. Na pewno nie możemy już czuć się zwycięzcami, ze względu na czekające nas play-offy (szczegóły: ramka obok). Dodatkowo doszły mnie słuchy, że Czarni Pruszcz Gdański szykują się do wielu wzmocnień. Na pewno będzie ciężko - kończy Choduń.
Nic pewnego
Budowlani, choć zdecydowanie liderują pierwszej lidze (mają pięć punktów przewagi nad drugimi Czarnymi Pruszcz Gdański), nie mogą być pewni awansu. To z powodu nowych za-sad w rozgrywkach. W tym sezonie drużyny, które po rundzie zasadniczej zajmą miejsca 1-4, spotkają się w fazie play-off (pierwszy zespół z czwartym, drugi z trzecim). Mecze odbędą się na boiskach drużyn wyżej rozstawionych. Zwycięzcy obu par spotkają się w finale. Obecnie poza Czarnymi raczej nikt nie jest w stanie zagrozić naszym rugbystom. Trzecia w tabeli Pogoń ma ledwie jedenaście oczek i traci aż dwanaście punktów do lublinian.
źródło: Kurier Lubelski, Tomasz Biaduń, 01.02.2010