Zawsze chciał być zawodowcem. Po prostu zamierzał z rugby żyć. Marzenia wychowanka lubelskich Budowlanych 23-letniego Stanisława Niedźwieckiego nabrały realnych kształtów. Jesienią podpisał kontrakt i jest zawodnikiem Benfiki Lizbona.
*Rozmowa ze Stanisławem Niedźwieckim
Wiesław Pawłat: Rozgrywki portugalskiej ekstraklasy wkraczają w decydującą fazę. Benfica nie ma szans na miejsce na podium, ale zajęcie czwartej pozycji jest całkiem możliwe.
Stanisław Niedźwiecki: W lidze mamy do rozegrania dwa mecze. One powinny o wszystkim zadecydować. Muszę powiedzieć, że w Portugalii cztery pierwsze zespoły są bardzo mocne - występuje w nich prawie cała reprezentacja tego kraju. U nas gra tylko jeden kadrowicz. No... i Niedźwiecki, tylko że ja występuję w reprezentacji Polski. Poza tym mamy graczy m.in. z Nowej Zelandii, RPA, Francji. W tej chwili plasujemy się na piątej pozycji, ale będziemy walczyli o jak najwyższą lokatę. Nikt nie zmierza odpuszczać. Oprócz ligi mamy do rozegrania jeden mecz pucharowy i na początku kwietnia rozgrywki się zakończą.
Tak szybko?
- Proszę zauważyć, że tam jest nieco inny klimat niż w Polsce i gra się też zimą. Ja ostatnie dwa miesiące spędziłem w kraju, bo była przerwa w rozgrywkach poświęcona na potrzeby reprezentacji. Dziś już jednak wylatuję do Lizbony.
Jaki poziom prezentuje liga portugalska?
- Myślę, że wyższy niż polska. Przede wszystkim gra w ataku jest znacznie szybsza. Wynika to po części z tego, że Portugalczycy prezentują bardzo wysoki poziom w "siódemkach". W tej odmianie rugby są mistrzami Europy. Natomiast wydaje się, że w młynie lepsi są Polacy.
Czy ma pan zamiar pozostać w Benfice?
- Mam kontrakt do końca sezonu i zamierzam go wypełnić. Natomiast zaraz po zakończeniu rozgrywek wracam do Lublina, aby pomóc Budowlanym w awansie do ekstraligi. W Portugalii jednak nie zostanę. Będę się starał znaleźć klub w silniejszej lidze. Mam tu na myśli Wyspy Brytyjskie i Hiszpanię.
Jak właściwie trafił pan do Lizbony?
- Zaczęło się od tego, że zawsze chciałem być zawodowym rugbistą i grać za granicą. Wziąłem sprawy w swoje ręce i rozesłałem swoje CV do klubów angielskich i francuskich. Zainteresował się mną pewien agent z Anglii, umieścił mój profil w agencji i polecił mnie Benfice. Tam obejrzeli film z moimi występami zarejestrowanymi na DVD i mnie zatrudnili.
Jak się panu podoba w Portugalii?
- Jest piękna. Ten kraj tak mnie zafascynował, że już w pierwszym miesiącu pobytu zwiedziłem wszystko co było do zwiedzenia. Teraz już mi to trochę spowszedniało. Natomiast Portugalczycy mają jedną wadę, która mnie trochę wkurza - mianowicie ciągle się spóźniają.
Wracając do naszego kraju, to ostatnio wiele się zmienia na lepsze...
- Rzeczywiście tak jest. Najlepszym tego dowodem jest Narodowy Stadion Rugby, który powstał w Gdyni. To piękny obiekt ze sztuczną nawierzchnią. W połowie lutego miałem olbrzymią przyjemność wystąpić w meczu rozegranym na otwarcie tego stadionu. Przeciwnikiem kadry narodowej była Arka Gdynia. Atmosfera na wypełnionych po brzegi trybunach była fantastyczna, mimo że spotkanie odbywało się w zimowej scenerii i prószył śnieg. Wygraliśmy 33:5, ale gospodarze i tak zachowywali się znakomicie.
Pochodzi pan z bardzo usportowionej rodziny ściśle związanej z rugby - tata Maciej Powała-Niedźwiecki przez szereg lat był zawodnikiem, a potem trenerem reprezentacji Polski, a brat Maciek jest znanym rugbistą, który teraz przebywa w Anglii. Zagracie znowu razem w Budowlanych?
- Bardzo bym chciał, ale na razie jest to niemożliwe, bo Maciek ma kontuzję kolana i musi przejść operację. Mogę jednak powiedzieć, że nie marnuje czasu, i... ostatnio zmienił stan cywilny. Brat zamierza jednak wkrótce już na stałe wrócić do Polski i naturalnie do Budowlanych. Do tej pory rozegrał w barwach tego klubu 90 spotkań, więc koniecznie musi dociągnąć do setki, aby oczywiście potem rozpocząć drugą.
Jakie Pan sobie teraz stawia cele?
- Powiem tak - chciałem być zawodowym graczem, żyć z rugby i na razie to się spełnia. Teraz chcę z Budowlanymi wywalczyć awans do ekstraligi, mieć stałe miejsce w reprezentacji Polski i znaleźć dobry klub w silnej zagranicznej lidze. Mam nadzieję, że to się spełni, ale jakby coś poszło nie tak, bo wszystko w życiu zdarzyć się może, to zawsze mogę uczyć języka polskiego.
* Stanisław Niedźwiecki, gracz Benfiki Lizbona, mistrz Polski z Folc AZS AWF Warszawa, Budowlani Łódź (przyp. admin.) występuje w trzeciej linii młyna.
źródło: Wiesław Pawłat, Gazeta Wyborcza 03.03.2010