Lubelscy Budowlani staną w sobotę przed wielkim wyzwaniem. W półfinale play-off mistrzostw Polski zmierzą się przed własną publicznością z niepokonaną wiosną Arką Gdynia. Zwycięzca tego spotkania zapewni sobie srebrny medal i za tydzień zagra w finale o złoto.
Przed tygodniem lublinianie ograli u siebie Budowlanych Łódź 13:10. Był to ostatni mecz serii zasadniczej. Po tym zwycięstwie drużyna lubelska awansowała na drugie miejsce i w spotkaniu półfinałowym trafiła na trzecią w tabeli Arkę. Gdynianie są piątym zespołem ubiegłego sezonu. W ostatnim spotkaniu Arka wygrała z przewodzącą ligowej stawce gdańską Lechią 18:14. Warto podkreślić, że gdynianie wiosną jeszcze nie stracili punktów. Po wygraniu wszystkich pięciu spotkań piętnastka z Gdyni awansowała z piątego miejsca po rundzie jesiennej na trzecią pozycję przed fazą play-off.
Oba zespoły mierzyły się ze sobą w rundzie zasadniczej. Tak się złożyło, że na boiskach gospodarzy triumfowali goście. Jesienią w Gdyni wygrali Budowlani 32:18, zaś wiosną w Lublinie zwyciężyli rugbiści Arki 15:8. Do jutrzejszej potyczki zawodnicy trenera Andrzeja Kozaka przystąpią w mocno osłabionym składzie. Od dłuższego czasu nie grają Wojciech Gulski i Marek Odoliński - zawodnicy z pierwszej piątki młyna, ostatnio wypadł ze składu także Paweł Piwnicki. Jakby tego było mało, po ostatnim spotkaniu z Budowlanymi Łódź sporo zawodników jest poobijanych i narzeka na urazy. Jutro na pewno z powodów zdrowotnych nie zobaczymy grającego na filarze młyna Tomasza Jóźwika. Nie w pełni zdrowi są Tomasz Mietlicki, Paweł Nojszewski i Jakub Jasiński. W takiej sytuacji faworytem półfinału pozostają goście.
- Jest fatalnie jeśli chodzi o nasze możliwości kadrowe - mówi trener Kozak. - Właśnie teraz przydałaby się nam ta majowa trzytygodniowa przerwa na zaleczenie ran. Z powodu absencji podstawowych zawodników nie mogliśmy przećwiczyć konkretnych zagrań na mecz z Arką. Gdybyśmy wystąpili w takim składzie, jak graliśmy jesienią, gdynianie nie mieliby u nas nic do powiedzenia. Niestety tak nie jest, ale z pewnością zapowiada się ciekawy mecz. Chłopcy są mocno zmobilizowani i silnie zmotywowani. Wiedzą jaka jest stawka tej rywalizacji. Nie po to wygraliśmy przed tygodniem z Łodzią, by teraz odpuścić Arce. Naszym dodatkowym zawodnikiem będą nasi kibice, na których bardzo liczymy. Niech przyjdą wszyscy którzy mogą, którym dobro klubu i lubelskiego rugby leży na sercu. Żywiołowy doping na pewno doda nam skrzydeł i o to prosimy kibiców.
Drużynę z Gdyni prowadzi duet grających trenerów: Dariusz Komisarczuk i Maciej Stachura. Pierwszy odpowiada za przygotowanie młyna, drugi zaś pracuje z zawodnikami nad atakiem. Do Lublina, w porównaniu do ostatniego występu Arki w naszym mieście, na pewno nie przyjadą kontuzjowani gracze ataku Arkadiusz Skrzyński i Paweł Bury. Wracają za to rekonwalescenci Jarosław Bator oraz reprezentant Ukrainy, zawodnik III linii młyna Andriej Mielnikow. Do gry zdolny jest również występujący w II linii młyna Paweł Denisiuk.
- Nie przegraliśmy dziewięciu kolejnych spotkań i tę dobrą passę chcemy podtrzymać w Lubinie. - mówi kierownik Arki Adam Gaszkowski. - Będą z nami nasi kibice, których ma przyjechać dwa autokary. Receptą na pokonanie rywali będzie zdominowanie lubelskiego młyna oraz solidny atak. Chcę przypomnieć, że od dwóch sezonów to my wygrywaliśmy w Lublinie, wygląda więc na to, że mamy sposób na Budowlanych.
źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 04.06.2004