powrót do sekcji artykułów




Po meczu Budowlani - Arka


Pierwsza połowa niedzielnego meczu pokazała, że zespołowi Budowlanych wyraźnie brakuje ogrania w meczach kontrolnych. Zespół trenera Andrzeja Kozaka nie miał pomysłu na grę, nie wykorzystywał swoich największych atutów - gry skrzydłami i siły młyna. Lublinianie przegrywali nawet własne auty, co się jesienią bardzo rzadko zdarzało. Wynik mógłby być inny, gdyby w tej części gry trzy karne wykorzystał Tomasz Stępień. Tymczasem do przerwy wygrywała 12:0 Arka po przyłożeniach Michała Rogowskiego i Pawła Burego oraz podwyższeniu tego ostatniego.

Po przerwie gospodarze zaczęli już grać znacznie lepiej, choć nie ustrzegli się prostych błędów. Pięć minut po wznowieniu gry po przepchaniu młyna Jakub Jasiński zdobył z przyłożenia pierwsze pięć punktów dla Budowlanych (5:12), ale chwilę później po karnym Burego gospodarze przegrywali 5:15. Na wyrównanie, pomimo dużej przewagi w młynie w końcowych minutach, gospodarzom zabrakło już czasu.

- Nie robimy tragedii z tej porażki - powiedział trener Kozak. - W pierwszej połowie nic nie graliśmy, widać było brak choćby jednego sparingu w przerwie zimowej. Rozegraliśmy się pod koniec, ale było już za późno.

- W pierwszej połowie graliśmy dobrze w młynie i w ataku - ocenił grający trener Arki Dariusz Komisarczuk. - W drugiej już tak dobrze nam nie szło. Budowlani to dobry zespół, który ostatnio zrobił spore postępy. Naszym celem jest zakwalifikowanie się do czwórki i walka o medale.

BUDOWLANI LUBLIN 8 (0)

ARKA GDYNIA 15 (12)

Budowlani: Jóźwik, Nojszewski, Pieniak, B. Jasiński (65. Dzik), Niedziółka, A. Wołoszyn, Niedźwiecki, J. Jasiński 5, Jarosz, Mietlicki 3, R. Wołoszyn, Marcinkowski, Piwnicki (80. Daniel), Berestek (50. Jadach), Stępień


źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 05.04.2004