W trzeciej kolejce rugbiści Budowlanych Lublin zmierzą się jutro na swoim boisku z Orkanem Sochaczew. Z groźnym rywalem będą walczyć osłabieni przez liczne kontuzje.
Przed rokiem lublinianie pokonali rugbistów z Sochaczewa 25:13. W ostatnich dwóch sezonach w spotkaniach tych drużyn górą byli Budowlani. W tym sezonie Orkan wygrał oba mecze. Najpierw pokonał 17:11 Ogniwo Sopot, a przed tygodniem zwyciężył beniaminka serii A warszawska Skrę 10:8. Oba te spotkania jutrzejsi rywale Budowlanych grali na swoim terenie. Lublinianie natomiast najpierw zwyciężyli w Lublinie zespół Folc AZS Warszawa 24:6, a następnie przegrali w Sopocie z Ogniwem 7:30. Budowlani po dwóch kolejkach z czterema punktami znajdują się na szóstym miejscu w ligowej tabeli.
Szczególnie w spotkaniu na Wybrzeżu było widać słabość lubelskiego ataku, który grał w sporym osłabieniu. Jutro raczej nie będzie pod tym względem lepiej. Nadal kontuzjowany jest Piotr Marcinkowski, nie wystąpią także Radosław Wołoszyn i jego brat Adam oraz Wojciech Gulski. Prawdopodobnie nie zobaczymy również Michała Jakimińskiego. Powróci za to Paweł Piwnicki, a także w walce z Orkanem swoich kolegów wesprze Tomasz Mietlicki, który już zakończył karierę. Niestety trenerowi Kozakowi nie udało się namówić na występ w meczu Konrada Jarosza, który już niebawem wylatuje do USA.
- Rywal ma bardzo silny atak i naszym zadaniem będzie jego zneutralizowanie - mówi trener Budowlanych Andrzej Kozak. - W Sopocie nie było z tym najlepiej i Ogniwo obnażyło nasze słabości. Wynikają one ze znacznych ubytków personalnych. Jeżeli uda nam się zdominować rywala w młynie, w którym jesteśmy mocni, to są realne szanse na zwycięstwo. Przy innym scenariuszu może być nieciekawie. Od początku tego sezonu mamy pecha z kontuzjami, teraz doszedł jeszcze uraz Marcinkowskego. Nie będzie nam łatwo zdobyć kompletu punktów. Rywale to naprawdę solidny zespół, który zamierza po rundzie jesiennej zakwalifikować się do górnej szóstki. Na razie jest wyżej od nas i aby go wyprzedzić w tabeli, musimy w sobotę wygrać - dodaje lubelski szkoleniowiec.
źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 10.09.2004