foto: Jacek Babicz
Po przegranej tydzień temu inauguracji rundy z Arką Gdynia Andrzej Kozak, trener Budowlanych Lublin zapewniał, że następne mecze lublinianie będą już wygrywać. Nie rzucał słów na wiatr i w Wielką Sobotę Budowlani pokonali na wyjeździe Ogniwo Sopot. Tradycyjnie już lubelski zespół najpierw pozwolił rywalowi zdobyć przewagę, by potem go pokonać. Tomasz Stępień, kopacz lubelskiej drużyny wreszcie zaczął robić to, co do niego należy, czyli zdobywał punkty z karnych i podwyższeń.
Pierwsze 10 minut spotkania upłynęło właśnie pod znakiem celnych rzutów karnych. Trzy punkty najpierw zdobyli gospodarze, po chwili na 3:3 wyrównał Stępień. Po tej wymianie karnych wydawało się, że spotkanie będzie bardzo wyrównane.
Z minuty na minutę Ogniwo zaczęło sobie poczynać coraz śmielej, spychając lublinian do obrony. Budowlani nie bardzo wiedzieli, jak odpowiedzieć na zmyślne zagrania ataku gospodarzy. Po jednym z nich padły pierwsze punkty, było 8:3 dla zawodników z Sopotu, którzy praktycznie zamknęli nasz zespół na jego połowie. Budowlani nie potrafili nawet wykorzystać faktu, że Ogniwo grało przez kilka minut bez dwóch zawodników, którzy dostali żółte kartki. Co więcej, na 10 minut przed przerwą po ataku gospodarzy po raz drugi piłka wylądowała na polu punktowym Budowlanych.
Najprawdopodobniej wynik 13:3 na tablicy punktowej podziałał na lubelskich rugbistów jak sole trzeźwiące, ponieważ w końcu zaczęli grać takie rugby, z jakiego są znani. Młyn Budowlanych dosłownie miażdżył przeciwników i wygrywał piłkę, a formacja ataku zdobywała teren. Efekty były widoczne od razu - po młynie dyktowanym w pobliżu pola punktowego Ogniwa i akcji trzeciej linii Jakub Jasiński, jeden z najlepszych zawodników meczu zdobył 5 punktów. Niestety, gwałtowny poryw wiatru nie pozwolił Stępniowi na celne podwyższenie.
Po przerwie rugbiści Budowlanych kontynuowali dzieło. Po kilku zawalonych młynach dyktowanych w pobliżu pola (młynarze Ogniwa nie wytrzymywali naporu lublinian) sędzia podyktował tzw. karną piątkę. Na siedmiopunktową zdobycz podwyższył ją Stępień. Lublinianie objęli dwupunktowe prowadzenie - było 13:15 i apetyt na więcej. Na "więcej" nie trzeba było zresztą długo czekać. Jakub Jasiński potwierdził swoją dobrą dyspozycję i po raz drugi położył punkty. Stępień się nie pomylił i było 13:22 dla zespołu lubelskiego.
Po tej akcji z rugbistów Budowlanych jakby zeszło powietrze, co wykorzystać chcieli gospodarze. Na 10 minut przed końcem meczu zdobyli 5 punktów i do zwycięstwa brakowało im już tylko jednego przyłożenia. Na boisku zrobiło się dramatycznie. Całe szczęście huraganowe ataki Ogniwa odbijały się od szczelnej obrony lublinian. Święta Wielkanocy lubelscy rugbiści spędzili w dobrych humorach.
Ogniwo Sopot - Budowlani Lublin 18:22 (13:8)
Budowlani: Jóźwik, Nojszewski, Pieniak, B. Jasiński (65 Rudź), Niedziółka, A. Wołoszyn (75 Jakimiński), Niedźwiecki, J. Jasiński, Jarosz (80 Jadach), Mietlicki, Marcinkowski, Piwnicki, Berestek (50 Daniel), Stępień
Punkty: dla Ogniwa - Dembicki, Cackowski i Szostek po 5, Podolski 3; dla Budowlanych - Jakub Jasiński 10, Stępień 7, Jarosz 5 (karna piątka).
źródło: Mariusz Mucha - Kurier Lubelski 13.04.2004