Po bardzo dobrej rundzie jesiennej Budowlani Lublin wiosny nie zaliczą do udanych. Wprawdzie przed play-off utrzymali drugą lokatę z jesieni, ale mecze o medale gładko przegrali i zajęli ostatecznie czwarte miejsce.
W rundzie jesiennej lublinianie (brązowi medaliści sprzed roku) wygrali siedmiokrotnie, a tylko dwa razy schodzili z boiska pokonani - przez gdańską Lechię (13:25) i Budowlanych Łódź 5:20. Łącznie w dziewięciu spotkaniach piętnastka z Lublina wywalczyła 23 punkty, tyle ile planował zdobyć jesienią trener Andrzej Kozak. Z takim dorobkiem punktowym zostali wicemistrzami rundy jesiennej, tuż za łodzianami.
W klubie wszyscy stawiali sobie za cel utrzymać wysokie drugie miejsce wiosną i przystąpić do walki o medale z pozycji gospodarza. Planem minimum była obrona brązowego medalu. Tym bardziej że przed sezonem z zespołu odszedł tylko Marcin Gromek (wyjechał do USA). Skład został zresztą uzupełniony przez znakomicie prezentującego się Marka Odolińskiego z Juvenii Kraków.
Przed ostatnim meczem rundy jesiennej w ekipie lublinian zaczęły jednak szerzyć się kontuzje. Do Poznania na mecz z Posnanią nie pojechali już Wojciech Gulski, Paweł Niedziółka, Paweł Piwnicki, Tomasz Mietlicki, Michał Jakimiński i Piotr Jurkowski. Mimo tego osłabienia lublinianie wygrali 24:21.
W przerwie zimowej lubelscy gracze podleczyli urazy, ale pech nadal ich nie opuszczał. Dyskwalifikację po zgrupowaniu kadry narodowej otrzymał Odoliński, okazało się, że kontuzja Gulskiego wymaga dłuższego leczenia (nie zagrał już do końca sezonu). Kłopoty z pogodą w marcu uniemożliwiły prowadzenie treningów na boisku podczas obozu w Puławach oraz rozegranie meczów kontrolnych.
Do rundy wiosennej Budowlani przystąpili niejako z marszu i przegrali u siebie z Arką Gdynia 8:15. W następnej kolejce przyszło zwycięstwo w Sopocie nad Ogniwem 22:18, lecz następująca po nim prawie miesięczna przerwa w rozgrywkach nie wyszła naszym rugbistom na dobre. W maju po porażce wyjazdowej z Lechią (18:43) przyszły dwie wygrane z Orkanem w Sochaczewie 25:17 i w Lublinie z Budowlanymi Łódź 13:10, ale zostały one okupione kontuzjami i poważnym osłabieniem kadrowym. Do decydującego półfinału w Lublinie z Arką nie byli w pełni zdolni Tomasz Jóźwik, Arkadiusz Gospodarek, Jakub Jasiński, Tomasz Mietlicki, Piotr Marcinkowski, Piotr Nojszewski, Paweł Niedziółka i Michał Jakimiński. Ponadto, z powodu dyskwalifikacji zespołowi nie mógł już - w drugim z kolei meczu - pomóc Paweł Piwnicki. Sporym osłabieniem było w przerwie zimowej odejście do Sochaczewa Piotra Jurkowskiego.
- Ubytki kadrowe i kontuzje sprawiły, że wśród czterech zespołów walczących o medale byliśmy najsłabsi kadrowo - mówi trener lublinian Andrzej Kozak. - Podczas gdy Budowlani Łódź, Lechia i Arka się wzmacniały, my traciliśmy siły. Tak naprawdę, przed półfinałem w pełni zdolnych do gry miałem tylko ośmiu zawodników. Nasze kontuzje wynikały z braku treningów, gdyż wielu chłopaków nie mogło pogodzić zajęć w klubie z obowiązkami zawodowymi. Dla nas rugby to amatorstwo i na utrzymanie musimy pracować zawodowo. Kontuzjowani zawodnicy nie mieli zmienników, nie mieli też czasu na dokładne wyleczenie urazów. Nie zdobyliśmy medalu, ale w takim składzie personalnym nie mogliśmy tego uczynić. Sama ambicja i wola walki nie wystarczyły. Na pewno musimy poszukać wspólnie z zarządem i zawodnikami głębszych przyczyn takiej sytuacji. Nie wiem, jakie zapadną decyzje, w jakim składzie personalnym i trenerskim rozpoczniemy przygotowania do nowego sezonu.
źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 15.06.2004