W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Budowlani Lublin podejmują na swoim stadionie swoich imienników z Łodzi. Wygrana lublinian zapewni im drugie miejsce przed fazą play-off i za tydzień ponownie zobaczylibyśmy ich w Lublinie w półfinale mistrzostw Polski.
Jesienią ubiegłego roku w Łodzi lublinianie przegrali 5:20. Goście to aktualny wicemistrz Polski. W rundzie wiosennej rugbistom z Łodzi jednak nie idzie, wygrali tylko jedno spotkanie u siebie z Ogniwem Sopot 31:13. W ostatniej kolejce doznali przed własną publicznością kolejnej porażki z Lechią Gdańsk 6:11, aktualnym liderem rozgrywek. W tym samym czasie Budowlani Lublin pokonali w Sochaczewie Orkana 25:17.
W ekipie gospodarzy na urazy przed jutrzejszym spotkaniem narzekają Piotr Nojszewski, Paweł Piwnicki, Bartłomiej Jasiński i Paweł Niedziółka. Chory jest także Konrad Jarosz. Cała piątka jednak deklaruje chęć gry przeciwko rywalowi z Łodzi.
Z analizy spotkań obu zespołów wynika, że zazwyczaj zwycięzcami były zespoły gospodarzy. Nie znaczy to wcale, że w myśl tej niepisanej zasady, piętnastka z Lublina ma już zwycięstwo w kieszeni. Wynik tego meczu zadecyduje, czy podopieczni trenera Andrzeja Kozaka zajmą drugie miejsce w tabeli. Gdyby tak się stało, wówczas za tydzień w meczu półfinałowym lublinianie zagraliby przed własną publicznością z Arką Gdynia. W przypadku porażki nasz zespół może nawet wylądować na czwartej pozycji i wtedy w wyjazdowym półfinale trafiłby na będącą na fali Lechię.
- Zamierzamy wygrać z łodzianami i przystąpić do play-off z pozycji gospodarza - mówi trener Kozak. - Wszyscy muszą jednak jutro zagrać na maksimum swoich możliwości i umiejętności. Musimy dać z siebie wszystko. Nie mieliśmy jakiegoś specjalnego programu przygotowań do tego meczu, uwzględniających słabe strony przeciwnika. Rywal nie ma słabych stron, choć wiosenne wyniki temu przeczą. Być może nie najlepsza postawa przeciwników tej wiosny może być spowodowana błędami w przygotowaniach do rundy rewanżowej. Gdyby tak było - to jutro powinno nam pójść łatwo. Obawiam się jednak, że scenariusz będzie inny. Prawdopodobnie drużyna łódzka tak zaplanowała przygotowania, by z maksymalną formą trafić właśnie na ten czas - koniec maja i początek czerwca - po to, by walczyć o mistrzostwo Polski. Jeśli tak jest - będziemy musieli się solidnie napracować, by jutro ich pokonać.
źródło: Jarosław Czępiński - Gazeta Wyborcza 28.05.2004